wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 1. Dlaczego uczę samych idiotów? cz. 1

Ból głowy. To pierwsze, co poczułem. Rozsadzający czaszkę ból. Wczorajsze, kulturalne wyjście na piwo skończyło się nieplanowaną popijawą. O Boże, moja głowa! Dlaczego ci durnie zawsze robią ze mnie wraka człowieka?
Powolny ruch głową. Mój mózg rusza się kilka sekund później niż czaszka. Podniesienie się do pozycji półpionowej to wyższa szkoła jazdy. Dlaczego moja sypialnia przypomina ruinę? Czy to w ogóle moja sypialnia? Tak, stosy niesprawdzonych kolokwiów są na pewno moje.
Powolnym ruchem zwlokłem się z pieleszy. Podrapałem się po karku i głowie. Kac w mojej głowie pulsował rytmicznie, niczym basy w piosenkach techno.  Postanowiłem go zabić jakimiś tabletami przeciwbólowymi.
W tym celu udałem się do kuchni. Wyrażenie „udałem”, nie zdradza, z jaką męką przebiegła ta droga. Na kuchennej ścianie wisiał zegar. Zwykłe tik-tak było dla mnie wystrzałami z karabinu maszynowego. Wygrzebałem z szuflady eferalgan. Rozpuszczające się tabletki zazwyczaj cicho posykują,. To dlaczego, do cholery te wyły niemiłosiernie?
Wychyliłem szklankę za nasze i wasze zdrowie. Wariacje żołądkowe dały mi znać, że nie jestem w stanie niczego zjeść. Zjeść, to jeszcze. Gorzej z utrzymaniem tego w żołądku.
Wróciłem do sypialni. Ułożyłem się wygodnie na łóżku i pozwoliłem moim myślom dryfować w różnych kierunkach. Na przykład do wczorajszego wieczoru.
Moi, tak zwani przyjaciele, umówili się ze mną na piwo. Jedno, może dwa, ale nie dziesięć! Pogawędka i dyskusja wrzała, a piwo było niczym oliwa dolewana do ognia. Dawno się tyle nie nagadałem i dawno nie słyszałem takich rewelacji co wczoraj. Te, które pamiętam, były wystarczająco pikantne. To ciekawe czego dowiedziałem się później. Od przygód z narkotykami, przez romanse i zdrady aż do przygód w barach dla gejów. Jacek i Robert zdecydowanie mogli pochwalić się przygodami, które pewnie i tak ubarwili.
A ja? Nudny asystent z matematyki na WUM-ie, nie miałem żadnych anegdotek, którymi faceci przechwalają się wychylając dziesiąty kufel Carslsberga. Choć uczyłem głównie studentki, to z żadną nie miałem do czynienia na innych płaszczyznach niż nauczyciel-student. Przyczyna była prosta: większość z nich to kompletne idiotki.
A skoro już o idiotach mowa. Jezusie Brodaty! Materiały dla grupy C analityki medycznej! Zerwałem się z łóżka na równe nogi. Nic im przecież teraz nie urodzę. Dobra, coś tam nazmyślam, że nie miałem głowy do zadań. Wyślę im krótkiego maila.
Grupa C, choć nie była liderem na mojej liście uniwersyteckich idiotów, ale zajmowała na niej szczególne miejsce. Byli idiotami, których dało się znieść. W przeciwieństwie do tych z farmacji. Gdy zechcesz się poczuć, jak na snobistycznym przyjęciu wystarczy przyjść na matematykę do przyszłych farmaceutów. Każdego powalają swoim stylem bycia. Każda ich mina wyraża: jestem zajebisty, bo studiuję na elitarnym WUM-ie farmację. Jestem lub będę obrzydliwie bogaty, a ty niewiele od nas starszy jesteś maluczki, więc możemy tobą gardzić. Tym właśnie grupa C różniła się od farmaceutów. Oni byli przynajmniej świadomi, że są idiotami. I jeśli nawet mieli mnie w ogromnym poważaniu, to nie okazywali mi tego w taki sposób, jak pieprzeni przyszli aptekarze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz